Autor Wiadomość
Rower
PostWysłany: Sob 14:18, 09 Lut 2008    Temat postu:

Dzięki ;*
Kama
PostWysłany: Sob 13:45, 09 Lut 2008    Temat postu:

super pracka xD
Rower
PostWysłany: Pią 15:45, 08 Lut 2008    Temat postu:

Dziekujem <3
Toll
PostWysłany: Czw 22:21, 07 Lut 2008    Temat postu:

Juz Ci mowiłam,ze to jest super <3
Rower
PostWysłany: Czw 22:19, 07 Lut 2008    Temat postu: Prace Literackie.

Piszecie może prace literackie? Zamieście je xD

Ja ostatnio napisałam pracę na konkurs xD Jak wam sie podoba?

To zaczęło się dwanaście lat temu, przyszło nie wiadomo skąd. Miałam wtedy trzy latka, a więc byłam w wieku, w którym człowiek nie jest w stanie zadecydować, co będzie w przyszłości jego pasją. A jednak w tym wieku wszystko się zaczęło.
Pogryzł mnie pies – owczarek niemiecki. Ugryzienie było mocne i bolesne, zadane w szyję. Wszyscy spodziewali się, że do końca życia pozostanie we mnie lęk do psów, byli na to w pełni przygotowani. Ale stało się inaczej. „Zwykłe” dziecko pomyślałoby: „Ten pies jest zły, tak jak i inne.” Ja jednak wiedziałam, że wina jest po mojej stronie. Rodzice starali się ograniczyć mi kontakt z psami. Ale ja się ich nie bałam. Wręcz przeciwnie – lgnęłam do nich! Przejrzałam wszystkie obrazki z psami, jakie znajdowały się w domu. Najbardziej zauroczył mnie ten z owczarkami niemieckimi. I tak zakwitła moja miłość do kynologii.
Kiedy miałam pięć lat, pies pogryzł mnie ponownie. I to nie byle jaki pies, bo ten sam – owczarek niemiecki Jazon. To ugryzienie było o wiele bardziej dotkliwe. Oprócz szyi miałam pogryzione ucho i twarz. Rodzice ograniczyli mi do minimum kontakt z tymi zwierzakami. Gdy tylko na spacerze pojawiał się jakikolwiek pies, natychmiast zmieniali kierunek trasy. Pewnie nie do końca rozumiałam wtedy ich obawy, ale na samą myśl o tym, że nie mogę mieć, a nawet dotknąć psa, łzy stawały mi w oczach.
W szkole podstawowej zaczęłam dużo czytać – na początku bajki o psach, poprzez wiersze, aż później czytałam jedynie książki naukowe o rasach psów, wystawach, anatomii, wzorcach, szkoleniach. Jednym słowem – wszystko, co związane z psami. Kynologia stała się moją pasją, która później przerodziła się w prawdziwą obsesję. Nie mogłam wytrzymać dnia bez zajrzenia do mojej „psiej” encyklopedii. Zawsze jednak, zanim przeczytałam wzorzec jakiejkolwiek rasy, zaglądałam na stronę dotyczącą owczarka niemieckiego.
Dla mnie to nie był zwyczajny pies. To ideał zwierzęcia. Ich piękny eksterier, swoboda ruchu i ta chęć do pracy z człowiekiem… Ale mogłam o nim jedynie marzyć. Rodzice podejrzewali, że mam taką pasję, lecz o posiadaniu psa nie było mowy.
W wieku dziesięciu lat zaczęłam jeździć na wystawy kynologiczne. Kiedy zobaczyłam te wszystkie psy ustawione w pozach wystawowych i ich właścicieli patrzących na nie z wielką dumą… wiedziałam, że TO chcę w życiu robić. Nurtowało mnie tylko pytanie: Jak pogłębić pasję do kynologii bez psa?
Starałam się jednak nie myśleć o tym. Nałogowo czytałam coraz więcej książek o kynologii i weterynarii, zaczęłam nawet korespondować z kilkoma hodowcami. Rozmawialiśmy między innymi na temat charakterów różnych ras i oczywiście o sukcesach wystawowych ich podopiecznych. W ten sposób dowiadywałam się coraz więcej. Wiedza, którą zdobywałam, przelewała się na moje osiągnięcia w nauce w dziedzinie biologii. Kiedy tylko otrzymałam jakąś czwórkę, większość mówiła z ironią w głosie: „Co tak słabo? Kiepsko ci poszło.” Wydawało mi się, że nikt nie rozumie i nie toleruje mojej pasji. Tylko mama, która sama jest biologiem, obserwowała mój ogromny zapał do kynologii i wiedziała o mnie więcej, niż mogłam się spodziewać.
Dwudziesty czerwca dwa tysiące siódmego roku. Za bardzo dobre wyniki w nauce dostałam kolejną książkę o psach, Wieczorem, pogrążona w lekturze, zrozumiałam wszystko. Nigdy nie będę mieć psa. Wybuchnęłam głośnym płaczem. W ciągu jednej nocy wypłakałam chyba więcej łez niż w swoim dotychczasowym życiu. Myślałam o tym, co kocham, a czego nigdy mieć nie będę. Rano oczy miałam napuchnięte od łez. Wyszłam na dwór, odwiedziłam przyjaciółkę, poszłam na zakupy. Miałam nadzieję, że to choć trochę mi pomoże, jednak wcale tak się nie stało. Gdy wróciłam do domu, zamknęłam się w pokoju i puściłam swoją ulubioną piosenkę, by choć na chwilę zapomnieć. Z przedpokoju dobiegł mnie głos mojej mamy: „Dzień dobry, dzwonię w sprawie psa.” PSA?! To niemożliwe. Zaczęłam podsłuchiwać. To była hodowla yorkshire terierów. Gdy mama skończyła rozmowę, wybiegłam z pokoju, rzuciłam jej się na szyję i przez drżące gardło wypowiedziałam proste, ale jakże wdzięczne „dziękuję”.
Dwa miesiące później zostałam posiadaczką wspaniałego yorkshire terriera. I powiem, że na tę chwilę warto było czekać piętnaście lat. Razem uczymy się póz wystawowych, obedience i flyballu, a na wiosnę rozpoczniemy treningi frisbee. Mój pies jest dla mnie całym światem, spełnionym marzeniem. Pewnie niektórzy pomyślą, że przesadzam z miłością do zwierzęcia. Jednak ci, którzy tak uważają, z pewnością nigdy nie znajdowali się w mojej sytuacji. Zaufać stworzeniu, które dwa razy bezlitośnie cię pogryzło? To naprawdę piękne i niezwykłe. Co prawda nie mam owczarka niemieckiego, ale mój york w pełni go zastępuje.
Teraz kończę czytać książkę o championacie, pies śpi na kanapie, słucham ulubionej piosenki – tej samej, co dwudziestego czerwca. Wstaję, podchodzę do lustra i oglądam uważnie wyblakłe blizny na szyi i twarzy. Uśmiecham się i dziękuję Jazonowi, bo tak naprawdę gdyby nie on, nie odkryłabym swojej miłości do kynologii. Był, jest i będzie dla mnie ideałem owczarka. W tej chwili marzy mi się jedynie gabinet, a na nim tabliczka z napisem: Hanna Kwaśniewska, lekarz weterynarii, sędzia kynologiczny, właściciel hodowli owczarków niemieckich długowłosych i owczarków belgijskich tervuerenów „Berlińska Sfora”.
„To dalekie marzenia, ale myślę, że z moją silną wolą jestem w stanie to wszystko osiągnąć” – mówię stanowczo, odkładając na półkę kolejną przeczytaną książkę.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group